Położone nad rzeką San malownicze miasteczko Lesko, o liczbie mieszkańców nieprzekraczającej pięciu tysięcy, kryje w sobie niejedną historię, okrytą mgiełką tajemnicy. Przemierzając wolnym krokiem ulice Leska nie sposób przegapić jego najcenniejszych zabytków: szesnastowiecznego zamku Kmitów, eklektycznego ratusza czy też zabytkowego kościoła i synagogi. To właśnie z tą ostatnią związany jest nierozłącznie cmentarz – kirkut – który należy do najważniejszych nekropolii żydowskich w kraju. Na terenie Leska mieszkało swojego czasu wielu Żydów, w XVIII i w XIX wieku było ich nawet więcej niż wyznawców innych religii. Sam kirkut pierwszy raz wzmiankowany jest w1611 roku, jednak daty na nagrobkach świadczą o tym, że pochówków dokonywano tu już pół wieku wcześniej.
Schodząc w dół ulicą Moniuszki i dochodząc do skrzyżowania, widzimy po swojej prawej stronie zalesione wzgórze. Wiosną kwitnące tysiącem białych zawilców, tworzących białą łąkę, a jesienią przysypane żółtobrązowymi liśćmi. Na szczyt wzgórza prowadzą wąskie schodki i to właśnie w tej części, na stromym zboczu, znajdują się najstarsze macewy, pochodzące z połowy XVI wieku. Są to płyty wykonane z piaskowca, bez zdobień, z prostymi inskrypcjami. Czas i warunki atmosferyczne miały duży wpływ na ich przesunięcie względem pierwotnych miejsc. Także ta część cmentarza kryje najbardziej burzliwe dzieje – to właśnie tutaj, podczas drugiej wojny światowej, hitlerowcy rozstrzelali grupę około stu osób, starców i chorych, pozostałych w Lesku po likwidacji miejscowego getta. Później dokonywano tu także pojedynczych egzekucji.
Wspinając się wyżej, na szczycie wzgórza odnajdziemy młodszą część cmentarza, a w niej największą grupę – około tysiąca czterystu nowszych nagrobków. Niektóre z nich noszą tradycyjne dla kultury żydowskiej zdobienia: korony, świeczniki, ptaki, lwy, dzbany i misy: umieszczano je na przykład dla oznaczenia zawodu zmarłego. Przechadzając się po leskim kirkucie nie sposób odnaleźć wszystkie macewy: wiele z nich zapadło się pod ziemię, z niektórych widoczny jest tylko fragment. Porośnięte mchem, przykryte liśćmi lub gałęziami wpisują się w obraz cmentarza: jedna z nich jest nawet wrośnięta w kilkusetletnie drzewo.
Będąc w okolicy zdecydowanie warto tutaj zaglądnąć – nie tylko ze względu na wartość tego miejsca dla kultury, ale też dla uświadomienia sobie, jak wiele historii kryją w sobie te tereny.
Od kilku lat leski cmentarz żydowski znajduje się pod opieką Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, dzięki której na terenie nekropolii prowadzone są prace porządkowe.