Pełna smaku kisełycia, czyli łemkowski żur owsiany

Gęsta, kremowa i pożywna – taka powinna być zupa, którą można było najeść się do syta po ciężkiej pracy w polu. Jednocześnie też niewymagająca skomplikowanych składników, których po prostu dawniej nie było. Prostota wykonania i sporo właściwości odżywczych, to połączenie, które cechuje łemkowską kuchnię. Beskid Niski i Bieszczady po dziś dzień obfitują w potrawy, które znane są w społeczeństwie od wieków. Przekazywane z pokolenia na pokolenie, bez zapisanego przepisu, łatwo przyrządzić „z głowy” – pełne smaku, wyrazistości i miłości do tradycji. Przemierzając Karpaty w wielu miejscach można spróbować kisełyci, czyli prostego w wykonaniu żuru z płatków owsianych. Gdzie jest najlepszy? To już nie nam oceniać – warto spróbować go w kilku miejscach i wybrać ten najlepszy, najsmaczniejszy. Żur ten bez problemu można też zrobić samodzielnie, pamiętając jednak o tym, że wymaga on kilku dni przygotowań, powstaje bowiem na zakwasie. Ten zaś musi dojrzewać przez parę dni. Jak się zatem zabrać do tej wspaniałej zupy?

Zakwas przygotowany w litrowym słoiku:

– pół słoika płatków owsianych,

– 2 ząbki czosnku,

– ¾ słoika letniej, przegotowanej wody,

– opcjonalnie skórka z chleba razowego na zakwasie (przyspiesza proces kwaszenia).

Składniki na zakwas mieszamy w słoiku, przykrywamy gazą lub nieszczelnie zakręcamy – ważne jest, aby powietrze miało jak uchodzić ze słoika, ponieważ w trakcie fermentacji gazy mogą rozsadzić szczelnie zakręcony słoik. Tak przygotowany zakwas odstawiamy na trzy do pięciu dni w ciepłe miejsce. Po upływie tego czasu, kiedy nasza baza jest już gotowa, możemy przystąpić do gotowania zupy, potrzebujemy do tego:

– litr wody,

– 3 liście laurowe,

– 7 ziarenek ziela angielskiego,

– łyżeczkę kminku,

– cebulę,

– sól i pieprz,

– ½ kg ziemniaków.

Cebulę kroimy w piórka i delikatnie podsmażamy na tłuszczu, żeby się zrumieniła. Ziemniaki kroimy w kostkę i gotujemy w osolonej wodzie.

W osobnym garnku zagotowujemy wodę z przyprawami – liściem laurowym, kminkiem i zielem angielskim. Gdy bulion nabierze już ziołowego aromatu dodajemy do niego zakwas. Należy przetrzeć go przez sito, aby uzyskać jak najwięcej samego zakwasu, bez płatków owsianych. Pozostałe na sitku płatki nie będą potrzebne. Żur zagotowujemy, cały czas mieszając, żeby nie przywarł do dna garnka.

Do gotowej kisełyci dodajemy ugotowane wcześniej ziemniaki i podsmażoną cebulkę. Podajemy gorącą, aby należycie rozgrzała gości i w całym domu roztoczyła łagodny aromat. Jest to idealna propozycja na zbliżające się, chłodne, jesienne wieczory.